Spotkanie z Indianami Lakota Siuks w Singapurze

 

Dariusz Hieronim Stobiecki razem z jednym z indiańskich wojowników. Rytualne tańce Indian Lakota Siuks w Singapurze

Kiedy podróżowałem po Indiach, Nepalu i Singapurze mieszkając w tych krajach w sumie przez siedem lat, nie przypuszczałem, że kiedykolwiek właśnie tutaj będę się mógł spotkać ze swoimi bohaterami z dzieciństwa i wczesnej młodości. Indianie północnoamerykańscy, dzielni wojownicy, mistrzowie jazdy konnej, honorowi ludzie, którzy nazywali europejskich kolonizatorów bladymi twarzami, odkrywając z czasem ich fałszywość, bezwzględność i brutalność zawsze wzbudzali moje duże zainteresowanie i sympatię. W dużym stopniu dlatego, że byli wówczas dla mnie uosobieniem honoru, szczerości, waleczności i umiłowania wolności. To był bardzo zróżnicowany świat ze swoimi wierzeniami w duchy, ceremoniami, rytualnymi tańcami, egzotycznymi strojami i szacunkiem dla ziemi, zwierząt i innych ludzi. Zaczytywałem się wówczas powieściami Jamesa Fenimore'a Coopera o Sokolim Oku i ostatnim Mohikaninie, Unkasie. Książkę Ostatni Mohikanin wydaną w 1969 roku przez wydawnictwo Iskry wożę z sobą po całym świecie, gdyż jest to jedna z moich ulubionych książek przygodowych. Książki Jamesa Fenimore’a Coopera to fascynujące powieści przygodowe, z wartką akcją i świetnymi opisami krajobrazów tych terenów, gdzie toczy się akcja niezapomnianych przygód Sokolego Oka. Innym powieściopisarzem i podróżnikiem, którego książki były poświęcone Dzikiemu Zachodowi i Indianom, był oczywiście niemiecki pisarz Karol May. Któż w latach mojego dzieciństwa nie wystawała wraz z rodzicami w długich kolejkach do kina, żeby kupić bilet na pierwsze seanse kolejnego filmu o przygodach wodza Apaczów Winnetou? Karol May pisał także powieści, których akcja rozgrywa się w krajach orientalnych. Fascynujące książki i fascynujący człowiek. Ciekawostką jest to, że odkrył swój talent literacki, siedząc w więzieniu za drobne kradzieże. I, kiedy moje zainteresowania podobnie, jak zainteresowania Karola Maya zwróciły się ku krajom dalekiej Azji, zapomniałem o Indianach i zwątpiłem, że kiedykolwiek uda mi się jeszcze ich spotkać. I, właśnie tutaj w odległym Singapurze spotkałem Indian z plemienia Lakota Siuks, którzy zostali zaproszeni do udziału w wydarzeniu zapowiadanym, jako spotkanie z innymi kulturami. Na zdjęciach wojowniczka i wojownicy z plemienia Lakota Siuks podczas rytualnych tańców. 





Autor książki "Na przemytniczych szlakach. Podróże przez Azję i Europę" w towarzystwie jednego z wojowników, uczestników rytualnych tańców Indian Lakota Siuks w Singapurze

Siuksowie przywędrowali na tereny Wielkich Równin około XVIII wieku. Obszary te obejmują terytoria Teksasu, Nowego Meksyku, Kolorado, Montany oraz Południowej i Północnej Dakoty. Wcześniej zamieszkiwali tereny leżące na obszarze dolnego biegu Missisipi w dzisiejszym stanie Illinois oraz na obszarze wokół wielkich jezior skąd zostali wyparci przez Irokezów, którzy już na przestrzeni XV i XVIII wieku byli bliscy utworzenia swojego państwa, którego początkiem miała być Liga Narodów skupiająca w okresie swojego rozkwitu sześć plemion. Słynnym amerykańskim etnologiem badającym Irokezów był Lewis Morgan jedna z najważniejszych postaci pierwszego kierunku etnologicznego ewolucjonizmu. Siuksowie też tworzyli konfederację kilku plemion, a z chwilą przybycia na Wielkie Równiny ci, którzy należeli do grupy etnicznej Lakota Siuks stali się nomadami i myśliwymi, polując na bizony i prowadząc nieustanne potyczki z armią amerykańską, poszukiwaczami złota i osadnikami coraz liczniej pojawiającymi się na ich terenach. Najsłynniejszą bitwą, jaką stoczyli z kawalerią amerykańską był bitwa nad rzeką Little Bighorn w stanie Montana. Oddziały Indian Lakota Siuks, Czejenów i Arapaho dowodzone przez słynnych indiańskich wodzów Szalonego Konia, Galla i przywódcy duchowego Indian Siedzącego Byka rozbiły odział armii amerykańskiej dowodzonej przez generała Georga Armstronga Custera. Przeżył tylko jeden amerykański żołnierz spośród oddziału liczącego 260 żołnierzy. General Custer poległ w bitwie. O tej bitwie, która miała miejsce 25-26 czerwca 1876 roku wspomina słynny film „Mały, wielki człowiek”. Bitwę relacjonuje reporterowi ponad stuletni starzec, Amerykanin Jack Crabb grany przez Dustina Hoffmana. Jack Crabb był wychowany przez Indian. Innym wydarzeniem, tym razem bardzo tragicznym dla Indian, a będącym hańbą amerykańskiej armii była masakra w rejonach miejscowości Wounded Knee w Południowej Dakocie. Przy użyciu m.in. karabinów maszynowych typu Hotchkiss wystrzelano wówczas około 300 Indian Lakota Siuks, głównie kobiety i dzieci. Wydarzenie to, które miało miejsce 29 grudnia 1890 jest głównym wątkiem amerykańskiego filmu „Pochowaj moje serce w Wounded Knee nakręconego w 2007 roku. Zyskujący na popularności ruch Indian skupiający się wokół tańca duchów, rozpowszechnionego przez indiańskiego szamana Wovokę wzbudzał coraz większe zaniepokojenie nie tylko wśród osadników, ale również wśród amerykańskich polityków i amerykańskiej armii. Był to ruch mający na celu przewrócenie stanu sprzed okresu kolonizacji. Wśród Indian zamieszkujących te terytoria coraz powszechniejsze stawało się przeświadczenie, że dzięki temu rytuałowi powrócą przodkowie Indian, a fala ziemi zmiecie kolonizatorów. Uczestnicy tańca duchów wierzyli, że noszone przez nich koszule, na których były wymalowane różne symbole, sprawią, że kule nie będą się ich imały. Wysiłki rządu amerykańskiego, aby powstrzymać rosnącą popularność tańca duchów, którego uczestnicy nie chcieli podporządkować się amerykańskim dekretom przesiedlenia Indian do rezerwatów i ich „ucywilizowania” doprowadziły do zastrzelenia jednego z bardzo wpływowych przywódców Indian Lakota Siuks Siedzącego Byka. Inna grupa Indian, na których czele stał wódz Wielka Stopa, w dużym stopniu poddała się rozkazom amerykańskiego oddziału i oddała broń. Kiedy jeden z Indian, Czarny Kojot nie oddał swojej broni, przypadkowy wystrzał doprowadził do wzrostu napięcia i stał się jedną z przyczyn urządzonej przez amerykańskie wojsko masakry Indian. Większość z nich była bezbronna, gdyż wcześniej oddali swoją broń. General armii amerykańskiej Nelson A. Miles przerażony tym, co się wydarzyło, pozbawił the pułkownika James W. Forsytha, dowodzeniem odziałem siódmej kawalerii i zarządził śledztwo w sprawie masakry, ale później pułkownik został przywrócony na swoje poprzednie stanowisko a ci, którzy brali udział w masakrze, otrzymali najwyższe odznaczenie w armii amerykańskiej, Congressional Medal of Honor, przyznawany tym, którzy wyróżnili się męstwem i ryzykowali swoim życiem podczas wykonywanej przez nich misji.





No comments:

Post a Comment